Słowa mają moc
“Dla ludzi słowo jest całkowicie rzeczywistym bodźcem. Sygnalizuje i zastępuje każdy inny bodziec oraz wywołuje każdy rodzaj reakcji wywoływanych przez inne bodźce.” – Pawłow
W świetle Terapii Racjonalnego Zachowania (RTZ), aby dążyć do racjonalnego życia i osiągania zdrowia na poziomie emocjonalnym, decyzje o naszym zachowaniu powinniśmy podejmować w oparciu o oczywiste fakty. I w większości uważamy, że tak właśnie robimy. Jednak ludzki mózg nie odróżnia automatycznie wyobrażeń i fantazji opartych na języku od obrazów mentalnych opartych na faktach. Ludzie spostrzegają głównie, to na co mają gotowe określenia, czyli takie rzeczy, zjawiska, w których istnienie wierzyli już wcześniej, to o czym są przekonani. Jednak fakty nie dopasowują się do tych subiektywnych związanych z językiem spostrzeżeń. Tak powstaje konflikt pomiędzy ludzkim spostrzeganiem, a oczywistymi faktami.
Język jakim się posługujemy wpływa na nasze emocje, naszą percepcję i odczucia w ciele. Przykładem mogą być reakcje naszego ciała podczas lektury emocjonującego kryminału. Często zdarza się nam tak wczuć w fabułę, że akcja naszego serca przyspiesza, odczuwamy lęk, podniecenie, rozedrganie. Gdy czytamy powieść romantyczną, wraz z bohaterami niejednokrotnie przeżywamy uniesienia, w ciele czujemy błogość, podnietę.
Słowa mają wielką moc. Mogą inspirować, ale także boleśnie ranić, niszczyć nas samych, a także ludzi wokół. Ja chcę Wam przybliżyć zdrowotną wartość słów. Tzw. “zdrowa semantyka” może bowiem dodatnio wpływać na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Ogromne znaczenie ma “dialog wewnętrzny”, który toczymy nieustannie, aby opisywać siebie i zachodzące wokół nas zjawiska. Słowa, których używamy w dialogu wewnętrznym, jak również słowa jakimi komunikujemy się z otoczeniem, wpływają bezpośrednio na nasze odczucia i działania oraz na to w jaki sposób doświadczamy świata.
Podam kilka przykładów najczęściej stosowanych przez nas niezdrowych nawyków językowych, nabytych nieświadomie i rzadko kwestionowanych z punktu widzenia ich słuszności. Postaram się zaproponować zdrowe słowa i sformułowania, którymi możemy zastępować te niezdrowe z korzyścią dla swojego dobrostanu.
Czy zdarza Ci się mówić: “to mnie denerwuje”, “tamto mnie złości”, “on mnie wystraszył”, “to mnie ucieszyło”? Mówiąc w ten sposób przenosimy odpowiedzialność za nasze uczucia na zewnątrz. Jednak “to”, “tamto”, “on” nie powodują uczuć. Gdyby tak było, to dwie różne osoby stykające się z tym samym bodźcem, miałyby identyczne odczucia. A przecież tak nie jest. Ta sama rzecz inaczej działa na mnie i na Ciebie. Zatem powód uczucia jest w każdym z nas, nie jest zewnętrzny. To my sami poprzez nasze myśli, przekonania i postawy o “tym”, o “tamtym”, o “nim” oraz na bazie naszych interpretacji tworzymy własne uczucia.
Zgodnie z faktami, to: JA się zdenerwowałam tym, co ktoś zrobił, co i jak powiedział, tym co się wydarzyło; JA zezłościłam się na coś, na kogoś; JA się wystraszyłam, kiedy on coś zrobił lub czegoś nie zrobił.
Słowa typu: “zawsze”, “nigdy”, “wszystko”, “wszyscy”, “nikt”, to uogólnienia, które nie odzwierciedlają prawdy, faktów. Jeżeli będziemy powtarzać je często, na przykład w formie stwierdzeń typu: “nikt mnie nie lubi”, “jestem bezradna”, “jestem głupia”, to po pewnym czasie zaczniemy w nie wierzyć, a nawet nasze otoczenie zacznie potwierdzać te przekonania.
Warto używać słów bardziej precyzyjnych, które powiedzą na przykład jak często występują dane okoliczności.
“Poniosłam porażkę”, “nic mi nie wychodzi”, “jestem nieudacznikiem”… Znasz to?
Te słowa niosą ze sobą negatywny ładunek emocjonalny. Zamień “porażkę” na niepożądany “rezultat” lub “wynik” – to zdrowszy opis rzeczywistości, który rozjaśni widzenie związków przyczynowo-skutkowych, a ich uświadomienie sobie pomoże Ci zmienić działania i osiągać lepsze rezultaty. Tak uczymy się na błędach.
Mówiąc: “nie mogę”, “to jest trudne”, “spróbuję”, “muszę”, “powinnam”, odbieramy sobie energię do działania, widzimy przeszkody, nie widzimy rozwiązań. Słowo “spróbuję” daje furtkę do wahania się, zmiany decyzji, odmowy i z góry przygotowuje nas niepowodzenie.
Zamiast “muszę” mów: “mogę”, “chcę”, “wybieram”. Zamiast “to jest trudne” mów “to wymaga pracy”, “potrzebuję się zaangażować”, “potrzebuję czasu, energii, nauki, praktyki”. Takie słowa wzbudzą Twoją wewnętrzną motywację i dadzą impuls do wykonania pierwszego kroku.
“Tak, ale…” – to jest bardzo niezdrowy nawyk językowy. Gdy mówimy tak o istotnych kwestiach w naszym życiu, to usprawiedliwiamy swoje stare niesłużące nam nawyki. Zwróć uwagę, że mówiąc “tak, ale…”, po prostu mówisz “nie”.
“Nie miałam czasu, aby to zrobić”… Czas biegnie niezależnie od tego, jak my postrzegamy jego upływ. Nie jesteśmy w stanie go posiąść, zgubić, ani znaleźć i wszyscy mamy go tyle samo. Jeśli “czegoś nie zrobiłam”, to znaczy, że “nie wybrałam, aby to zrobić”. Tutaj kłania się kwestia planowania działań, ustalania priorytetów i decydowania o tym, co wybieramy, a z robienia czego rezygnujemy.
Bardzo Was zachęcam do praktykowania zdrowej semantyki na co dzień. Zapewniam Was, że to nie jest obiegowo rozumiane “pozytywne myślenie” w oderwaniu od faktów. Podejście, o którym piszę daje zdrowszy obraz rzeczywistości i możliwość wpływania na nasz nastrój, odczucia w ciele, a także na nasze zachowanie i postrzeganie świata. A to wszystko dzięki odpowiedniemu doborowi słownictwa.
Jeśli macie jakieś pytania, przemyślenia, to zapraszam Was do kontaktu w formie komentarza do tego wpisu lub w formie e-mailowej na adres kontakt@annajanowska.com
One Comment
Marta
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Od jakiegoś czasu czuję, że to co mówię i myślę ma wpływ na to, jak postrzegam siebie i różne sytuacje. Mało tego bardzo wpływają na moje nastroje, a tym samym na nastawienie i w rezultacie na działanie (a raczej jego brak). Od dziś jeszcze bardziej będę zwracać na uwagę na to co mówię i myślę.